PIĘKNO MOŻNA ZNALEŹĆ W KAŻDEJ POSTACI

Sylwia Kalinowska

In Recenzje Posted

 

Piękno można znaleźć w każdej postaci – W kręgu malarstwa Sylwii Kalinowskiej.

Sylwia Kalinowska to artystka, której malarstwo zdobyło uznanie w Polsce i na świecie. Jej prace goszczą na ważnych wystawach, niejednokrotnie towarzysząc dziełom największych mistrzów, trafiają na aukcje w kraju i za granicą, a przede wszystkim urzekają osobistym stylem łączącym wpływy ekspresjonizmu i popkultury, a także doskonałym warsztatem. Z Sylwią Kalinowską rozmawiamy o: pasji tworzenia, wyrażaniu emocji na kanwie malarstwa, źródłach inspiracji, kobiecej naturze, sukcesach i planach na przyszłość.

Kiedy odkryła Pani w sobie zdolność efektownego malowania?

Nie jestem pewna, kiedy obudziła się we mnie uświadomiona chęć malowania. Pierwsze przejawy kreowania przestrzeni artystycznej dały o sobie znać w dzieciństwie. Bezwiednie mazałam po kartce papieru, jaka wpadała mi w ręce. Czasami były to ciekawe próby. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że kiedyś będzie to moje życiowe wyzwanie. Tak naprawdę, plastycznego bakcyla złapałam na plenerach malarskich. Wiele mi one dały. Młody człowiek często tkwi w przekonaniu, że prawie wszystko, czego dotknie, jest świetne. Dopiero z upływem czasu nabiera się dystansu do siebie i swoich starań. Im dłużej maluję i doskonalę warsz- tat, tym bardziej towarzyszy mi wrażenie, że niewiele jeszcze umiem. Nie grozi mi zatem przerost ambicji czy woda sodowa.

Zasłynęła Pani jako autorka cyklu ekspresjonistycznych portretów kobiet. Bohaterkami Pani prac są eteryczne Anielice i zmysłowe Diablice. Co wyrażają te obrazy?

Nie wiem, czy one w ogóle są bohaterkami. Często słyszę, że są jak femme fatale albo, że są to kobiety bardzo oniryczno-manieryczne. Na

pewno są to postacie, w których każdy stara się doszukać podo- bieństwa, a w większości są to postacie, które zupełnie nie mają kogoś przypominać. Raczej są zamyślone, w pewien sposób wyidealizowane. Każdy wizerunek kobiety jest inny… ma różne stany, różne emocje, co daje nieskończone możliwości twórcze.

Moje obrazy nie są autoportretami sensu stricto, może poza kilkoma wyjątkami. Te, w których wykorzystuję po części swój wizerunek, opowiadają historie dotyczące moich własnych prze- żyć. To takie moje pamiętniki wewnętrzne. Wszystko, co mnie dotyka, znajduje odbicie w obrazach. Zapewne dlatego niektóre wprost kipią emocjami. Widać je choćby w rozchylonych ustach kobiet, długich szyjach, lekko przymkniętych oczach. Obrazy zawłaszczają przestrzeń i pokazują kawałek świata zarezerwo- wany dla siebie. Czy może być coś bardziej ekscytującego?

Pani obrazy to artystyczna opowieść o kobiecej naturze. W jaki sposób obrana przez Panią technika malarska pomaga realizować ten twórczy zamysł, a także wyrażać wrażliwość i emocje?

W moich pracach widać silny wpływ ekspresjonizmu, ale również popkultury. Jedno i drugie jest mi szczególnie bliskie, jeśli chodzi o skrótowy, wręcz komiksowy sposób ujęcia tematu.

W mojej twórczości pojawia się dużo odcieni błękitu, tur- kusu, szarości i bieli poprzeplatanej innymi kolorami. Przekłada się na to kilkanaście lat pracy twórczej, gdzie na początku płótna

były szarobure, niebieskie. Właściwie te tonacje kolorów zmieniały się co jeden cykl. Lubię, kiedy jedna plama, barwa robi krzyk, kontrast. Wyrażam też siebie w obrazie, malując delikatnie… laserunkowo… jedną linią bądź delikatnym pociągnięciem pędzla…, kreując spokojne gradacje… A nie- kiedy maluję grubą fakturą farby, tworząc impasty i mocne akcenty.

Często zdarza mi się malować portrety. Ponieważ nie uznaję hiperrealizmu, muszą być one wzbogacane o dodat- kowy element, np. miękkość czy niedomówienie. Wtedy stosuje piórko i tusz… lub malarstwo na deskach. Moje kobiety są piękne, wyniosłe, subtelne, zmysłowe. Myślę, że można je potraktować jako alegorię kobiety.

Portrety kobiet maluje Pani również na starych, zniszczonych deskach, które niejedno przeżyły. Skąd wziął się ten pomysł i jakie możliwości kreacyjne daje Pani praca z tą szczególną materią?

Moje malarstwo zasłynęło w obrazach malowanych na starych, skornikowanych deskach pochodzących z rozebra- nych domostw. Przez dziesiątki lat wystawiane były na dzia- łanie czynników zewnętrznych. Na pewnym etapie twórczym szukałam nowych środków wyrazu. Płótno ograniczało mnie niekiedy płaską powierzchnią, natomiast malowanie na drew- nie stanowiło osobne doświadczenie. Odkryłam, że lubię malo- wać na drewnie potarganym przez czas i siły natury, a piękno można znaleźć w każdej postaci, nawet w pooranej bruzdami starej desce. Nierówności w fakturze dyktowały mi wręcz, jak ma wyglądać portretowana postać. Nie chodzi mi o stworzenie „czegoś” na desce, bardziej o to, aby deska tworzyła całą postać. Staram się wykorzystać wszystkie naturalne spękania… to, co daje natura. Malując na kawałkach drewna Anielice, daję sta- rym deskom drugie życie. Zawsze są niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju. Tak jak tajemnica historii, które w sobie kryją.

Materiał, na którym maluję, ma swoją dynamikę. Muszę jej słuchać. Tworzyłam nawet cykle tematyczne, na których moje Anielice współgrały ze sobą.

Innym wątkiem w Pani twórczości jest natura. Cykl łąkowych pejzaży to wycinki nadbużańskich krajobrazów – Pani „małej ojczyzny”. Ich subtelna,

kojąca poetyka porównywana jest do kunsztu wierszy Leśmiana. Skąd takie skojarzenia?

Podobnie jak niezapomnianego poetę – Leśmiana, zauro- czyły mnie deptaki i bużyska, kwieciste łąki – nadbużański pej- zaż. Techniką zbliżoną do impresjonizmu pokazuję krajobrazy pełne kwiatów, ziół, różnorodnych traw, przestrzenie nad Bugiem. Chciałabym, aby uwaga widza skupiała się na wybra- nym fragmencie pejzażu bądź dużej płaszczyźnie sięgającej aż po horyzont. Jest to celowy zamiar – pokazać fragment łąki, z grubo nałożoną pędzlem farbą, gdzie namalowane kwiaty i zioła miały niemal trójwymiarową fakturę. Chciałabym oddać wrażenie sensualności tego pejzażu, namalować go tak, by aż chciało się brodzić po takiej łące. Nasuwa się jednocześnie refleksja, że ten świat nadbużańskich pejzaży, jego piękno i doskonałość, to magia, to wyjątkowy oniryzm, to wybrane miejsce na ziemi. Malując tak, a nie inaczej nadbużański pejzaż, nadaję tym miejscom nowe znaczenie, znaczenie symboliczne… To wartość miejsca poza czasem.

Pani malarstwo jest znane w Polsce i na świecie. Obrazy Pani autorstwa są regularnie wystawiane w galeriach sztuki. Na jakich ekspozycjach były prezentowane Pani prace?

W zasadzie każda wystawa jest dla mnie ważna i jest moim osobistym sukcesem, chociaż bez wątpienia prezentacja moich obrazów na wspólnej wystawie z obrazami Karola Bąka bądź Zdzisława Beksińskiego lub Olbińskiego podczas aukcji dzieł sztuki w Desa Unicum była dla mnie niewątpliwym zaszczytem

i ogromną przyjemnością, bo od lat podziwiam efekty pracy tych wybitnych artystów.

Mogę zdradzić, że moje obrazy trafiają na aukcje w Polsce (Desa Unicum, Art. In House) i na świecie, więc wszystko jeszcze przede mną…

Którzy artyści wywarli największy wpływ na Pani twórczość?

Cenię wielu artystów, ale chyba największy wpływ na moją twórczość mieli: Egon Schiele, Jacek Malczewski, Lucian Freud, Gustav Klimt. Uwielbiam również portrety Fridy Kahlo, a ostatnio duże wrażenie zrobiły na mnie dyna- miczne, pełne koloru pejzaże tajwańskiego artysty Hsin-yueh Lin i wielkofor- matowe, niesamowite portrety Richarda Burleta. Generalnie fascynuje mnie ten rodzaj sztuki, który jest bardzo intensywny w swojej wymowie, a inspirują mnie ci artyści, których sztuka wywołuje u mnie silne, pozytywne emocje. Natomiast co do techniki, to niewątpliwie ekspresjonizm – dynamiczny ruch pędzla, impasty, zdecydowana kolorystyka i silne kontury. Ten miks najlepiej pozwala mi wyrazić siebie w malarstwie.

Jako świadoma artystka Pani sama również stała się inspiracją dla wielu osób. Chętnie dzieli się Pani swoją pasją i spojrzeniem na świat z innymi, m.in. podczas organizowanych przez siebie warsz- tatów. Wkrótce odbędzie się spotkanie pod hasłem „Malowanie przy truskawkach i szampanie”. Czy może Pani zdradzić jego szczegóły?

Najbliższe warsztaty z cyklu „Malowanie przy truskawkach i szampanie” odbędą się już w październiku w przepięknej przestrzeni dworku Uroczysko Zaborek. To projekt skierowany nie tylko do osób, które malują, ale również do tych, które twierdzą, że malować nie potrafią lub dotąd obawiały się spróbować. Moim zamiarem na warsztatach jest przede wszystkim otworzyć uczestniczki na wyrażanie siebie poprzez malowanie i pokazać, że mają w sobie wewnętrzną artystkę, która chce, potrafi, kocha i potrzebuje tworzyć! Podczas warsztatów wspólnie będziemy się rozwijać i poznawać swoje tajemne moce. Zaprezentuję uczestniczkom moje wypracowane przez lata techniki malarstwa oraz mój osobisty mindset. Będzie to kilkugodzinne spotkanie przy sztalugach, poprzeplatane rozmowami, popijaniem wina lub szampana, przegryzaniem truskawek. Podczas warsztatów panuje luźna, niczym nieskrępowana atmos- fera, którą tworzą otwarci, pozytywni ludzie, a tło stanowi piękna architektura okolicznych dworków.

Będzie też wspaniałe spotkanie z olejkami eterycznymi i opowieściami o włoskim winie. Połączyłam moje warsztaty z zajęciami z jogi prowadzonymi przez dwie doskonałe instruktorki: Agnieszkę Siedlecką i Agę Burdzicką-Welik.

Nazywa Pani siebie artystką poszukującą, która nie ustaje w swojej twórczej drodze. Jakie będą Pani kolejne kroki? Czy w planach ma Pani jakieś nowe projekty?

Jeśli chodzi o plany, teraz przygotowuję się do jesiennych aukcji dzieł sztuki, gdzie będzie licytowana moja praca. Koncentruję się na tworzeniu wystawy do jednej z europejskich galerii. Otrzymałam też propozycję pracy

akademickiej – wykładania rysunku na kierunku pro- jektowanie ogrodów w Akademii Bialskiej. Na stałe współpracuję też z architektami wnętrz, tworząc kolek- cje obrazów. Daje mi to ogrom satysfakcji, bo kocham oglądać je w pięknych przestrzeniach jako wspólną kolekcję.

Równocześnie pracuję nad projektem „Malowanie przy truskawkach i szampanie” i chciałabym z nim wyjść dużo dalej niż moje miejsce, w którym żyję, tworzę i mieszkam. Myślę nad webinarem na temat malowania.

Mam nadzieję na dużo weny… Zostawiam tę ener- gię, która jest we mnie. Niech mną kieruje i trzyma mnie w objęciach. Praca nad nową kolekcją już ruszyła. Wiem jedno: kompozycją barw zabiorę Was w nieco inne kli- maty. Życie jest piękne, ale tylko wtedy kiedy dostrzegamy przyrodę, pielęgnujemy miłość w naszym sercu, czujemy w sobie empatię i to, że jesteśmy potrzebni… 

ROZMAWIAŁA MAGDAPAWLUK

( LIVING ROOM)

 

0 Comments

Leave a Comment