Zawsze marzyłam aby malarstwo stało się moim sposobem na życie. Trzymałam się tych marzeń tak mocno, aż wreszcie się spełniły.
Lubię pływać pod prąd, a nawet przegrywać z prądem, to przynajmniej wyrabia mięśnie. Wymyśliłam sobie taką praktyczną, prywatną, moralną dyrektywę, jeżeli masz do wyboru dwie drogi, wybieraj zawsze drogę trudniejszą dla ciebie.
“To, o czym marzę, to sztuka równowagi, czystości i spokoju, pozbawiona niepokojących lub przygnębiających tematów, która ma kojący wpływ na umysł, coś w rodzaju dobrego fotela, który zapewnia odprężenie po fizycznym zmęczeniu”
W portretach podążam za kobiecością ale tak naprawdę szukam jej różnych odcieni oraz nieskończonych możliwości odgadywania własnego ja. Patrzę z dumą na kolejne obrazy, przechadzam się obok z nadzieją, że odkrywam jakąś tłumioną prawdę o kobiecej naturze. Jednocześnie mam pewność że w każdej z nich kryje się odrobina mnie, mojej życiowej radości, mądrości i przebytych doświadczeń. Twarze są różne, tak jak różna i skomplikowana jest kobieca natura..
Łąki powstają jako sentyment do moich rodzinnych stron, stwarzane koniecznością ciągłego przywracania klimatu spokoju i wewnętrznej równowagi. Zawsze dążę do ich poskromionej natury, wyrazistych odcieni ale zarazem kojącego charakteru. Tak jakby powstawały z perspektywy mnie leżącej gdzieś tam w środku, otoczonej bezpiecznym hałasem, ptasią melodią, wpatrzonej w nieprzemijający ciąg chmur i błękitu nieba.
Czerpię z natury pełnymi garściami a najlepszym dowodem są anielice, wdzierające się na pozornie nieistotne i zaniedbane deski. Pochodzą ze starych chat, płotów, znalezione i przygotowane pod artystyczne rzemiosło. Łącze w nich miłość do swobody twórczej, nieposkromionej ekspresji i kobiecej siły. Proces powstawania niewinnej istoty na ciężkiej, solidnych rozmiarów podstawie, przypomina częsty trud zmagania z przeciwnościami losu.
Malowane emocjonalnie, dekoracyjne portrety i wizerunki kobiet o idealnie pięknych, skupionych i nieobecnych twarzach, kusicielek o wystudiowanych, prowokujących pozach i strojach, mają w sobie jednocześnie ogień i lód.
Obok dużych, barwnych kompozycji, powstają też niewielkie obrazki, malowane tuszem i pastelami, znacznie skromniejsze, niemal monochromatyczne, które mają w sobie niezwykłą swobodę, lekkość i wdzięk przelotnych pocałunków.
Twarze kobiet o wpółprzymkniętych, marzących oczach, zmysłowych wypukłych ustach, ich wiotkie i zwiewne postacie..
“Kobieta rozkwita wdziękiem , czaruje, kusi ,pachnie …pewnie też w mojej twórczości zdominowanej przez pierwiastek kobiecy, ten właśnie temat jest mi bardzo bliski .”